• GALERIA
  • SESJE NOWORODKOWE
  • OFERTA
  • O mnie
  • Blog
  • Z innej bajki
  • Kontakt
  • WE SPEAK ENGLISH
Menu

Justyna Maliszewska

  • GALERIA
  • SESJE NOWORODKOWE
  • OFERTA
  • O mnie
  • Blog
  • Z innej bajki
  • Kontakt
  • WE SPEAK ENGLISH
Calendar Block
This is an example. Double-click here and select a page to create a calendar of your own content. Learn more

  • February 2020
    • Feb 19, 2020 NATURALNA FOTOGRAFIA NOWORODKOWA – WITAJ W DOMU MALUSZKU… Feb 19, 2020
  • November 2019
    • Nov 1, 2019 Mały Skrzat Nov 1, 2019
  • March 2019
    • Mar 16, 2019 Franio <3 Mar 16, 2019
  • February 2019
    • Feb 23, 2019 Słoneczna sesja Maksymiliana. Feb 23, 2019
  • December 2018
    • Dec 31, 2018 Świąteczna sesja Michała. Dec 31, 2018
  • November 2018
    • Nov 6, 2018 Stella Super Star - sesja rodzinna Nov 6, 2018
  • October 2018
    • Oct 4, 2018 Cudne ! Oct 4, 2018
  • September 2018
    • Sep 15, 2018 Wiktoria i Gabriel - brother & sister love <3 Sep 15, 2018
  • August 2018
    • Aug 3, 2018 Colors of India. Aug 3, 2018
  • June 2018
    • Jun 28, 2018 Moja najmłodsza modelka! 4-dniowa Zosia. Jun 28, 2018
    • Jun 23, 2018 Sesja w pakiecie ;) Jun 23, 2018
  • April 2018
    • Apr 26, 2018 Braterska przyjaźń. Apr 26, 2018
  • March 2018
    • Mar 16, 2018 Bo zimą fajnie jest ! Mar 16, 2018
    • Mar 16, 2018 Dalia - sesja domowa noworodkowa Mar 16, 2018
  • February 2018
    • Feb 10, 2018 Baby OLO - sesja noworodkowa Feb 10, 2018
  • January 2018
    • Jan 28, 2018 Fantastyczna czwórka! Jan 28, 2018
  • December 2017
    • Dec 19, 2017 Otulona miłością Zosia. Dec 19, 2017
    • Dec 19, 2017 Bo każdy powinien mieć siostrę! Dec 19, 2017
    • Dec 19, 2017 Eryk - sesja rodzinna Dec 19, 2017
  • October 2017
    • Oct 6, 2017 Mały spontan z Vi Oct 6, 2017
    • Oct 6, 2017 Sesja nowordokowa Zuzy. Oct 6, 2017
    • Oct 4, 2017 Kilka chwil w świecie Kornelii . Oct 4, 2017
  • May 2017
    • May 9, 2017 Słodkości małe i duże. May 9, 2017
  • March 2017
    • Mar 22, 2017 Mała Wielka Miłość Mar 22, 2017
    • Mar 16, 2017 Piękne chwile w domu Rodziców Stasia Mar 16, 2017
    • Mar 3, 2017 SESJA NOWORODKOWA W DOMU Mar 3, 2017
    • Mar 3, 2017 Księżniczka Zofia Mar 3, 2017
    • Mar 3, 2017 Małe cudeńka Mar 3, 2017
    • Mar 3, 2017 Sesja noworodkowa Białystok Mar 3, 2017

Zupa z dyni Hokkaido z sokiem pomarańczowym.

March 15, 2019

Latem żywiliśmy się produktami świeżymi, stragany uginały się pod świeżymi owcami, warzywami, które kusiły, aby jeść je bezpośrednio – bez obróbki termicznej. Teraz, gdy na dworze coraz zimniej – marzymy o gorących potrawach, które otulą ciepłem niczym kocem nasze brzuchy. Dzisiaj swoje pięć minut ma dynia – królowa jesieni . Moja mama opowiadała mi, że zupa z dyni była jedyną zupa, którą mogłabym jeść wciąż i na okrągło. Gotowała mi ją na mleku z zacierką. Słodki smak dzieciństwa, jedyny i niepowtarzalny.

Ja postanowiłam przypomnieć sobie ten smak i w taki o to sposób w mojej kuchni pojawiła się piękna dynia Hokkaido.

Składniki : 1 dynia Hokkaido, bulion warzywny ( ok. 0,5 l ), trzy ząbki czosnku, 1 papryczka chili, słodka śmietana kremówka, świeży tymianek, kurkuma, gałka muszkatołowa, pół szklanki soku z pomarańczy.

View fullsize _JUS2590.jpg
View fullsize _JUS2595.jpg
View fullsize _JUS2596.jpg

Składniki : 1 dynia Hokkaido, bulion warzywny ( ok. 0,5 l ), trzy ząbki czosnku, 1 papryczka chili, słodka śmietana kremówka, świeży tymianek, kurkuma, gałka muszkatołowa, pół szklanki soku z pomarańczy.

Gallery Block
These are example images. Double-click here to replace these images with your own content. Learn more
View fullsize Pellentesque Risus Ridiculus
View fullsize Porta
View fullsize Etiam Ultricies
View fullsize Vulputate Commodo Ligula
View fullsize Elit Condimentum
View fullsize Aenean eu leo Quam
View fullsize Cursus Amet
View fullsize Pellentesque Risus Ridiculus
View fullsize Porta
View fullsize Etiam Ultricies
View fullsize Vulputate Commodo Ligula
View fullsize Elit Condimentum

Na dno garnka wlewamy ok. łyżki oliwy z oliwek i podsmażamy na niej posiekane w plasterki ząbki czosnku wraz z papryczką chili, gdy się zeszklą, wrzucamy do garnka pokrojoną w kostkę dynię (można nie obierać dyni ze skóry gdyż  jest wartościowa i smaczna)  i chwilę dusimy, następnie zalewamy bulionem tak, aby wywar przykrył lekko warzywa i gotujemy na małym ogniu około 30 minut. Po tym czasie sprawdzamy, czy dynia są już miękkie, jeżeli tak – dodajemy kurkumę, tymianek oraz odrobinę gałki muszkatołowej do smaku, miksujemy całość blenderem. Całą zawartość przelewamy z powrotem do garnka  i ponownie zagotowujemy. Jeżeli zupa jest za gęsta możemy ją rozcieńczyć wodą ja zamiast tego dodałam sok z pomarańczy. I gotowe.

View fullsize _JUS2606.jpg
View fullsize _JUS2608.jpg
View fullsize _JUS2615.jpg
View fullsize _JUS2616.jpg
View fullsize _JUS2622.jpg

Zupkę podajemy w miseczce dekorując talerz słodką śmietaną i gałązką tymianku. Podajemy z grzankami. Mniej doprawiona zupa jest idealna dla dzieci od 12. miesiąca życia. Jeżeli do zupki nie dodamy soli, przypraw i śmietany – jest idealna dla dzieci od 10. miesiąca życia.

Bo motocykle to pasja, sposób życia, charakter!

May 02, 2018

Mężczyźni kochają piękne kobiety oraz szybkie samochody i motory. Za co kochają to trzecie? Czemu motocykl? To są odwieczne pytania i nikt nie potrafi tego wyjaśnić. Po prostu fajny jest. Chyba nikt, kto jeździ nie potrafi na to odpowiedzieć. Fajne są dwa koła i brak dachu.  A ja, miałam okazje w miniony weekend fotografować na Torze Wschodzący Białystok trening pasjonatów dwóch kółek jak i szybkiej jazdy.

View fullsize _JMX6700.jpg
View fullsize _JMX6704.jpg
View fullsize _JMX6708.jpg
View fullsize _JMX6707.jpg
View fullsize _JMX6705.jpg
View fullsize _JMX6709.jpg
View fullsize _JMX5770.jpg
View fullsize _JMX5780.jpg
View fullsize _JMX5853.jpg
View fullsize _JMX5868.jpg
View fullsize _JMX5906.jpg
View fullsize _JMX5940.jpg
View fullsize _JMX5981.jpg
View fullsize _JMX6019.jpg
View fullsize _JMX6025.jpg
View fullsize _JMX6039.jpg
View fullsize _JMX6065.jpg
View fullsize _JMX6091.jpg
View fullsize _JMX6131.jpg
View fullsize _JMX6144.jpg
View fullsize _JMX6149.jpg
View fullsize _JMX6153.jpg
View fullsize _JMX6158.jpg
View fullsize _JMX6161.jpg
View fullsize _JMX6183.jpg
View fullsize _JMX6194.jpg
View fullsize _JMX6195.jpg
View fullsize _JMX6428.jpg
View fullsize _JMX6200.jpg
View fullsize _JMX6442.jpg
View fullsize _JMX6207.jpg
View fullsize _JMX6446.jpg
View fullsize _JMX6213.jpg
View fullsize _JMX6451.jpg
View fullsize _JMX6394.jpg
View fullsize _JMX6459.jpg
View fullsize _JMX6491.jpg
View fullsize _JMX6508.jpg
View fullsize _JMX6558.jpg
View fullsize _JMX6562.jpg
View fullsize _JMX6564.jpg
View fullsize _JMX6635.jpg
View fullsize _JMX6576.jpg
View fullsize _JMX6790.jpg
View fullsize _JMX6793.jpg
View fullsize _JMX7050.jpg
View fullsize _JMX7056.jpg
View fullsize _JMX7057.jpg

Na trening przybyło sporo amatorów dwóch kółek jak również zgromadziło całe rzesze fanów tego sportu. Poniżej reszta fotek z tego wydarzenia. Dziękuje Leszkowi Rzońca za możliwość uczestniczenia w tym evencie. Pozdrawiam wszystkich „Wariatów”.

View fullsize _JMX5700.jpg
View fullsize _JMX5708.jpg
View fullsize _JMX5712.jpg
View fullsize _JMX5715.jpg
View fullsize _JMX5715-2.jpg
View fullsize _JMX5718.jpg
View fullsize _JMX5720.jpg
View fullsize _JMX5721.jpg
View fullsize _JMX5729.jpg
View fullsize _JMX5732.jpg
View fullsize _JMX5733.jpg
View fullsize _JMX5739.jpg
View fullsize _JMX5742.jpg
View fullsize _JMX5747.jpg
View fullsize _JMX5748.jpg
View fullsize _JMX5751.jpg

A za backstage dziękuję Kindze :) 

View fullsize DSC_0767.JPG
View fullsize DSC_0776.JPG
View fullsize DSC_0824.JPG
View fullsize DSC_0826.JPG
View fullsize DSC_0827.JPG

Z wizytą u Państwa Soprano.

October 21, 2017

Uwielbiam włoską kuchnię. Ilekroć mam na myśli makarony lub inne włoskie przekąski od razu mam jeden obraz przed oczami: Tony. Zawsze jak oglądałam ten serial to byłam głodna. Jak oni celebrowali te swoje rodzinne spotkania przy stole!  A w zasadzie uginającym się od włoskich potraw stole.

Moi drodzy, włoska kuchnia to nie tylko makaron czy pizza. Włochy to pomidory, bazylia, czosnek, dobry ser mozzarella, no i oczywiście oliwa z oliwek, a to wszystko na pysznym, opiekanym, pszennym pieczywie. Tak więc dzisiaj, na moim stole, królowała BRUSCHETTA. Ciekawostką jest to, że 2 lutego każdego roku w Spello (Umbria) odbywa się święto bruschetty. U nas swoje święto ma każdego dnia kiedy zawita na naszym stole.

Składniki : pieczywo, czosnek, oliwa z oliwek, pomidory, ser mozzarella, świeża bazylia, salami, ser grana padano, pieprz, sól, ostra papryka.

View fullsize _JUS2929.jpg
View fullsize _JUS2938.jpg
View fullsize _JUS2939.jpg
View fullsize _JUS2937.jpg

Czosnek wyciskamy lub ścieramy do miseczki z oliwą (wg uznania). Ja uwielbiam oliwę z oliwek i zawsze wyciskam więcej - przyda się na później, zaufajcie mi. Dobrze więc jest wycisnąć mniej więcej 1 ząbek na 1-3 łyżki oliwy). Odstawiamy na trochę, żeby smaki się „przegryzły” (przynajmniej 15 min, ale lepiej na około godzinę). Pieczywo kroimy na standardowe kromki, (mi się udało kupić oryginalne włoskie pieczywo, ale można wykorzystać każdy rodzaj wedle upodobania). Kromki mogą być grubsze (nawet do 2,5 cm). Pieczywo smarujemy oliwą czosnkową z obydwu stron, rozkładamy na papierze do pieczenia lub blasze i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200°C,  na 10-15 min, żeby się ładnie zrumieniły.

View fullsize _JUS2945.jpg
View fullsize _JUS2963.jpg
View fullsize _JUS2951.jpg

Dodatek z pomidorów, mozzarelli i salami (ale może być wszystko to co lubicie na pizzy):

Pomidory (najlepiej dwa rodzaje, ja użyłam malinowego i koktajlowego) kroimy w niewielką kostkę iwkładamy do miski. Listki świeżej bazylii drobno siekamy i dodajemy do pomidorów. Mieszamy wszystko razem, wyciskamy 1-2 ząbki czosnku, dolewamy oliwy, solimy, pieprzymy i mieszamy dokładnie. Jeśli lubimy ostrzejszy smak, możemy dodać papryczkę chili (ja tym razem użyłam papryki suszonej i pokruszonej w płatki). Salami kroimy w cieniutkie paski i układamy na ciepłe pieczywo (starajmy się aby nie przykryć całego pieczywa, salami ma być jedyni dodatkiem), następnie układamy pomidoryi ser mozzarella (ja osobiście nie kroję sera nożem tylko rozrywam go rękoma na cienkie włókna. Wygląda to po upieczeniu mniej regularnie. Aby jeszcze bardziej podkreślić włoski smak mojej przekąski, posypałam całość płatkami sera grana padano. Tak przygotowaną brusschettę wkładamy z powrotem do piekarnika na parę minut, żeby ser zdążył się lekko roztopić.

View fullsize _JUS2966.jpg
View fullsize _JUS2983.jpg
View fullsize _JUS2986.jpg
View fullsize _JUS2992.jpg
View fullsize _JUS3002.jpg
View fullsize _JUS3012.jpg
View fullsize _JUS3016.jpg
View fullsize _JUS3021.jpg
View fullsize _JUS3023.jpg
View fullsize _JUS3055.jpg
View fullsize _JUS3044.jpg
View fullsize _JUS3069.jpg

Podajemy na ciepło, posypane świeżymi listkami bazylii, albo skrapiamy oliwą z czosnkiem, którą przygotowaliśmy w większej ilości wcześniej. Można zjadać rękoma, podobnie jak pizzę, lub też przy pomocy sztućców (jeśli mamy duże kromki).

buon appetito !

Leniwa niedziela.

October 08, 2017

Lubię leniwe, listopadowe niedziele. Można wtedy bez żadnych wyrzutów sumienia, że zmarnowaliśmy dzień, wylegiwać się do południa z książką, pod kocem, z kawką w ręku. No chyba że zaprosiliśmy na obiad siostrę i koleżankę. Ale nawet wtedy możemy się wylegiwać, bo mam sposób na to aby obiad zrobił się właściwie sam. Pomysł na ten konkretny przepis miałam w głowie już dawno i czekał on tylko na właściwy moment realizacji. Zrodził się on w trakcie oglądania mojego ulubionego (i znanego) filmu Julie and Julia . Pewnie wszyscy teraz myślicie że chodzi mi o Boeuf Bourguignon Juliii Child. Otóż nie, będzie to kurczak. We wspomnianym filmie jest scena poświęcona temu przepysznemu kurczakowi, jak również temu, co działo się po uczcie, gdy Julie z mężem nie potrafili powstrzymać się od zjedzenia całego kurczaka i zapłacili za to wysoka cenę :) Nie trudno ich jednak zrozumieć, bo danie jest wprost przepyszne, a wspomniana scena tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że ja również muszę zrobić takie danie! Ktoś powie, że kurczak jest zbyt pospolity, ale możecie mi wierzyć, że nawet kurczak może być wykwintnym daniem, takim jak gęś czy kaczka. Jest soczysty, pachnący i naprawdę dobry. A najzabawniejsze jest to, że goście zaproszeni pomyślą, iż napracowaliście się przy jego przygotowaniu nietęgo :)

Moja propozycja kurczaka:

Składniki: Kurczak - 2 kg (ja kupiłam zagrodowego), czosnek - 3-4 ząbki , świeża szałwia – 10 listków,  estragon – 10 gałązek , natka pietruszki – pęczek, świeży tymianek – pęczek, limonka (będziemy potrzebowali i skórkę i sok),   masło – 4–6łyżeczek, sól, świeżo zmielonypieprz.

Kurczaka myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Pamiętajmy aby kurczak był suchy, ponieważ przygotowanym wcześniej miksem ziołowo-maślanym będziemy nacierać mięso i jeżeli kurczak będzie mokry, to masło będzie z niego spływać.  Nacieramy naszym ziołowym masłem całego kurczaka, a do jego środka wkładamy gałązki tymianku i resztki limonki. Kurczaka wkładamy do naczynia żaroodpornego i wstawiamy do lodówki na ok 2 godziny.

View fullsize _JUS3096.jpg
View fullsize _JUS3099.jpg
View fullsize _JUS3102.jpg
View fullsize _JUS3103.jpg
View fullsize _JUS3113.jpg

Krokiem kolejnym są dodatki do naszego “ptaszora”. Ja postanowiłam podać go ze słodkimi pieczonymi warzywami: batatem, marchewką i buraczkami.

Umytego batata kroimy na nieduże kawałki, podobnie postępujemy z marchewką. Buraczki natomiast kroimy na dużo mniejsze kawałki, ponieważ burak dużo dłużej się piecze, lub gotujemy je w wodzie i dzielimy na podobnej wielkości kawałki (przyznam się, że buraczki kupiłam w sklepie już ugotowane i obrane *). Warzywa układamy w naczyniu ceramicznym razem z kilkoma obranymi ząbkami czosnku. Dodajemy igły z jednej gałązki rozmarynu. Warzywa polewamy oliwą. Doprawiamy solą i pieprzem.

View fullsize _JUS3116.jpg
View fullsize _JUS3118.jpg
View fullsize _JUS3125.jpg
View fullsize _JUS3123.jpg
View fullsize _JUS3126.jpg
View fullsize _JUS3136.jpg

Rozgrzewamy piekarnik do 230 stopni (z termoobiegiem) lub do 260 stopni (bez termoobiegu).

Wyjmujemy kurczaka z lodówki i do brytfanny nalewamy 2 szklanki wody. Brytfannę umieszczamy w rozgrzanym piekarniku na środkowej półce i pieczemy wszystko przez 15 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni (z termoobiegiem) lub do 200 stopni (bez termoobiegu) i pieczemy kurczaka przez godzinę, od czasu do czasu smarując sosem, który powstał w trakcie pieczenia.

Warzywa wstawiamy do piekarnika na ostatnie 30 minut pieczenia kurczaka. Nie zapomnijmy zdjąć pokrywkę z naczynia w którym pieczemy kurczaka aby ten ładnie się zarumienił.

Kiedy uznamy, że kurczak wystarczający jest przypieczony, a warzywa miękkie wyjmujemy kurczaka z piekarnika i przykrywamy folią aluminiową na 10 minut, by mięso odpoczęło **. Warzywa pozostawiamy w wyłączonym, ale ciepłym piekarniku.

View fullsize _JUS3145.jpg
View fullsize _JUS3149.jpg
View fullsize _JUS3151.jpg

Sposób serwowania dania zależy już od Was. Ja podałam je na dwóch różnych półmiskach, tak aby każdy z zaproszonych gości mógł wybrać to, co lubi. Nie muszę dodawać, że obiad zniknął w tempie ekspresowym. Następnym razem zrobię podwójną porcję.

View fullsize _JUS3153.jpg
View fullsize _JUS3154.jpg
View fullsize _JUS3155.jpg

 

*  Buraczki średniej wielkości gotuje się w wodzie ok. 2 godzin, kiedy ziemniak i marchewka ok. 45 minut. Aby te warzywa ugotowały się w równym stopniu, możemy to na dwa sposoby:

1.    (jeżeli chcemy ugotować buraki W CAŁOŚCI) - buraki ugotować oddzielnie od innych warzyw, z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym

2.    buraczki pokroić na DROBNE kawałki i w taki sposób gotować z innymi warzywami pokrojonymi w stosunkowo większe kawałki

** Po upieczeniu KAŻDE MIĘSO powinno "odpocząć" przez około 10-15 minut, aby soki wewnątrz równomiernie się rozeszły, co gwarantuje potrawie soczystość i kruchość.

Ryżowo mi.

October 08, 2017

Oj męczyła mnie moja siostra, męczyła aż wymęczyła. A dokładniej wymęczyła lekcję robienia sushi. Nie żebym była w tej dziedzinie ekspertem jak Jiro Ono, ale aby przyrządzić swój własny domowy zestaw sushi wcale nie trzeba kończyć pięcioletniego kursu gotowania ryżu, jak też obrabiania i krojenia ryby. A co jest najfajniejsze w homemade sushi? Ano to, że do środka możemy włożyć wszystko to, co lubimy najbardziej :) 

Czego będziemy potrzebować:

- mata bambusowa  

- nori - japońskie prasowane wodorosty

- sos sojowy

- ryż krótko ziarnisty do sushi

- ocet ryżowy

- imbir marynowany do zagryzienia pomiędzy kawałkami sushi

- wasabi- zielony chrzan

- nadzienie

- i najważniejsze – OSTRY NÓŻ

View fullsize _JMX3714.jpg
View fullsize _JMX3719.jpg
View fullsize _JMX3773.jpg
View fullsize _JMX3775.jpg
View fullsize _JMX3776.jpg
View fullsize _JMX3779.jpg

A więc zaczynamy zabawę.

Ryż ugotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu (drobna moja wskazówka: ryż płuczemy w zimnej wodzie dopóty, dopóki odlewana woda nie będzie przezroczysta, o czym na opakowaniu nie przeczytacie ). Nie podaję dokładnej ilości ryżu, bo wszystko zależy od tego dla ilu osób zamierzacie go przygotować. Dodam tylko, że ze szklanki ryżu wychodzi ok 4-5 rolek .

Podobnie jest z nadzieniem. Panuje tutaj pełna dowolność. Wszystko zależy od Waszych preferencji.

Po ugotowaniu ryżu pozostawiamy go do wystygnięcia w garnku. Pamiętajmy, że nie wolno nam go wstawiać do lodówki ponieważ zrobi się twardy i nie będzie się lepił.

Następnie mamy czas na przygotowanie farszu sushi. Ja tym razem farsz zrobiłam z następujących składników :

- krewetki w tempurze

- łosoś wędzony na zimno i na gorąco

- paluszki krabowe

- makrela wędzona

- ogórek

- avokado (bez niego nawet nie zaczynam myśleć o sushi, a co dopiero je robić)

- serek śmietankowy „Filadelfia”

- szczypiorek

- kiełki rzodkiewki

- biała rzodkiew

- wasabi

View fullsize _JUS3591.jpg
View fullsize _JUS3592.jpg
View fullsize _JUS3594.jpg
View fullsize _JUS3599.jpg

Wszystko kroimy na cienkie paski.

Następnie przygotowujemy tzw. zaprawę do ryżu. By ją przygotować, potrzebujemy ocet ryżowy, cukier oraz sól. Przygotowanie zaprawy nie jest skomplikowaną sprawą. Po prostu do octu dodajemy cukier oraz opcjonalnie sól. Niektóre źródła podają by nie używać soli w ogóle. Proporcje składników zależą od upodobania. Średnio na każde 100g ugotowanego ryżu stosuje się:

- 1 łyżkę stołowę octu

- 1 płaskę łyżeczkę cukru

- szczyptę soli

Całość podgrzewamy, aż cukier i sól się rozpuszczą. Nie doprowadzamy do zagotowania zaprawy! Odstawiamy ją i dopiero po wystygnięciu dodajemy do naszego ryżu.

 

View fullsize _JUS3601.jpg
View fullsize _JUS3604.jpg
View fullsize _JUS3605.jpg
View fullsize _JUS3611.jpg

A teraz możemy zająć się naszym ryżem. Przekładamy ryż do niemetalowej miseczki i dodajemy naszą zaprawę octowo-cukrową i drewnianą łopatką mieszamy energicznie, aczkolwiek delikatnie, by nie połamać ziarenek. Tak przygotowany ryż, lekko błyszczący,  gotowy jest do przyrządzania sushi. Pamiętajcie aby nie nakładać gorącego ryżu na nori, gdyż jako algi błyskawicznie wchłoną one wilgoć i staną się gumowate, a co za tym idzie nie będą nadawały się do spożycia.

Następnie przygotujmy sobie miseczkę płynu Tezu – jest to patent na łatwe lepienie ryżu oraz krojenie sushi. Płyn Tezu robi się łącząc szklankę wody z 30ml octu ryżowego,  po to by moczyć  w nim ręce lub nóż.

Po przygotowaniu wszystkich składników możemy przystąpić do kolejnego kroku jakim jest zawijanie .Na stół kładziemy matę bambusową, a na matę kładziemy arkusz nori. Bardzo ważna jest strona tego arkusza. Jedna jest błyszcząca, druga matowa. Ryż nakładamy na stronę matową, tak około pół centymetrową  warstwę, nie za grubo. Nie należy pokrywać całego arkusza ryżem, ale należy pozostawić około 1,5 centymetrowy wolny pasek. Na środku ryżu możecie położyć odrobinę wasabi (jest zazwyczaj bardzo ostre, więc uważajcie z nadmierną ilością).

View fullsize _JUS3643.jpg
View fullsize _JUS3645.jpg
View fullsize _JUS3669.jpg
View fullsize _JUS3653.jpg
View fullsize _JUS3670.jpg
View fullsize _JUS3663.jpg

Następnie, na ryżu układamy po kolei nasze wybrane składniki. Pamiętajmy o umiarze, bo zbyt duża ilość sprawi, że zwinięcie rolki stanie się bardzo trudne, a wręcz niemożliwe.

View fullsize _JUS3647.jpg
View fullsize _JUS3648.jpg
View fullsize _JUS3665.jpg
View fullsize _JUS3673.jpg
View fullsize _JUS3676.jpg

Kluczowym elementem jest zwijanie. Mnie pomógł filmik. Jestem pewna, że już po pierwszej próbie wyjdzie Wam piękna rolka.

View fullsize _JUS3651.jpg
View fullsize _JUS3656.jpg
View fullsize _JUS3658.jpg

Co do samej techniki krojenia, to osobiście kroję na 8 kawałków. Najpierw każdą rolkę kroję na pół, a później każdą połowę na 4 części (jak ktoś woli może pokroić na 3). Osobiście nie przepadam za zbyt grubymi kawałkami, ale co kto lubi ;)

View fullsize _JMX4685.jpg
View fullsize _JMX4687.jpg
View fullsize _JMX4697.jpg
View fullsize _JMX4686.jpg
View fullsize _JMX4691.jpg
View fullsize _JMX4692.jpg
View fullsize _JMX4679.jpg
View fullsize _JMX4680.jpg
View fullsize _JMX4681.jpg

Tak przygotowane i pokrojone sushi układamy na dużym okrągłym półmisku, lub kilku mniejszych talerzach. Ja zazwyczaj serwuję sushi na dużej obrotowej desce, wraz z marynowanym imbirem oraz porcjami sosu sojowego, w małych miseczkach, oddzielnie dla każdej osoby.

View fullsize _JMX4701.jpg
View fullsize _JMX4682.jpg
View fullsize _JMX4683.jpg
View fullsize _JMX4705.jpg

Pamiętajcie, że domowe sushi nawet jak nie wyjdzie Wam idealnie za pierwszym razem, to wyjdzie za drugim, a i tak najważniejsza w tym całym “zamieszaniu” jest zabawa. Wspólne “kręcenie rolek” sushi to świetny pomysł na wspólne spędzenie czasu ze znajomymi. Bardzo szybko można się nauczyć podstaw przygotowania, a w takiej domowej, niekoniecznie perfekcyjnej formie, sushi jest po prostu pyszne. Nie od razu „Tokyo” zbudowano ;) 

Pyszne babeczki dla fajnych babek (lawendowe muffiny)

October 08, 2017

Deszczowa pogoda może się zdarzyć nie tylko późną jesienią. Wszystko gra jeśli mamy listopad, ale kiedy w lutym zamiast śniegu mamy strugi deszczu, które leją się bez końca,  to nasze pociechy się nudzą (dorośli oczywiście też).  Jak wówczas zorganizować czas maluchom, by się nie nudziły i nie dokuczały sobie wzajemnie? Najczęściej pierwszym pomysłem, który wpada do głowy, jest telewizor. Najłatwiej włączyć bajkę na DVD albo grę komputerową i po sprawie. Ale nie jest to w stylu mojej przyjaciółki Agnieszki i jej siedmioletniej córki Kornelki. Dziewczyny stwierdziły, że nic nie poprawia humoru jak pyszne jedzenie, a jeszcze lepiej wypieki. Więc kiedy dostałam zaproszenie na wspólne pieczenie babeczek nie mogłam odmówić. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że moje doświadczenie jeżeli chodzi o pieczenie ciast i innych słodkości, w przeciwieństwie do innych działów kulinarnych, jest niewielkie. Tym bardziej więc ucieszyłam się na wspólne szaleństwo w kuchni.

Kornelka od Mikołaja otrzymała wymarzoną książkę „Muffinki dla każdej dziewczynki” i praktycznie przerobiła ja całą więc za dużego wyboru nie było.

View fullsize _JUS1240.jpg
View fullsize _JUS1241.jpg
View fullsize _JUS1242.jpg

Ale został jeden, do którego Kornelce zabrakło bardzo ważnego składnika, a który miałam ja, a mianowicie kwiatów lawendy. Lawendę ekologiczną kupiłam jakiś czas temu na targach zdrowej żywności w Supraślu, od Pani Uli z lokalnej firmy Dworzysk  (pisałam o niej wcześniej w dziale Blog - Lawendowa sobota ). Długo nie miałam pomysłu do czego ten susz lawendowy wykorzystać, tak więc radość była podwójna.

View fullsize _JUS1254.jpg
View fullsize _JUS1360.jpg
View fullsize _JUS1362.jpg

A więc do dzieła.

Oczywiście zaczynamy od dokładnego sprawdzenia przepisu, a ściślej mówiąc, listy produktów, które będą nam potrzebne :

100 g masła (ok 8 łyżek)

- 125 g cukru (1/2 szklanki)

- 100 g mąki (3/4szklanki)

- 1 łyżka mąki kukurydzianej (1/3 szklanki)

- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

- ćwierć łyżeczki sody oczyszczonej

- 80 ml maślanki (1/3 szklanki)

- 300 g jabłek pokrojonych w drobną kosteczkę (zależy jakiej wielkościmamy jabłka - zwykle potrzebne są 3 - 4 szt.)

- 40 g płatków migdałowych (zmielonych drobno)

- blaszki do wypieków muffinek

- kolorowe papilotki

Do dekoracji:

- 200 g śmietanki kremówki

- 2 łyżeczki suszonych kwiatów lawendy

- płatki migdałów

- 2 łyżeczki cukru pudru

- barwnik spożywczy (my użyłyśmy żółtego orazniebieskiego i czerwonego, co dało w połączeniu fiolet)

- rękaw cukierniczy

Przygotowanie:

Dzień wcześniej, do śmietanko-kremówki wsyp kwiaty lawendy i zostaw na noc w lodówce. Następnego dnia, przecedź ją przez sitko (w przepisie mowa jest o zagotowaniu jej, ale Wam to odradzam, ponieważ nam podczas ubijania zważyła się  L.  Na szczęście mama Kornelii była na tyle zapobiegawcza, że miała w zapasie jeszcze dwa pudełka).

Kolejnym krokiem jest rozgrzanie piekarnika do 180 stopni i wyłożenie blaszek na babeczki papilotkami.

Następnie zabieramy się do robienia ciasta.

Do miski wrzucamy masło z cukrem i ubijamy mikserem, aż powstanie kremowa masa.

View fullsize _JUS1289.jpg
View fullsize _JUS1299.jpg
View fullsize _JUS1313.jpg

Następnie jedno po drugim dodajemy jaja i dokładnie mieszamy. Dodajemy wszystkie składniki suche, zmielone migdały oraz maślankę.

View fullsize _JUS1306.jpg
View fullsize _JUS1287-2.jpg
View fullsize _JUS1289.jpg
View fullsize _JUS1294.jpg

Wszystko starannie mieszamy. Dodajemy pokrojone jabłka.

View fullsize _JUS1255.jpg
View fullsize _JUS1258.jpg
View fullsize _JUS1259.jpg
View fullsize _JUS1261.jpg
View fullsize _JUS1265.jpg
View fullsize _JUS1266.jpg
View fullsize _JUS1268.jpg
Kornelka zrobiła to nad wyraz starannie.

Gotowym ciastem napełniamy foremki, tak w 3/4 ich wysokości.

View fullsize _JUS1327.jpg
View fullsize _JUS1329.jpg
View fullsize _JUS1330.jpg
View fullsize _JUS1344.jpg

Posypujemy płatkami migdałów i wstawiamy do piekarnika na ok 30 minut, aż się zezłocą i wyrosną.

View fullsize _JUS1345.jpg
View fullsize _JUS1346.jpg
View fullsize _JUS1350.jpg
View fullsize _JUS1364.jpg

Po upieczeniu odstawiamy je na ok. 5 minut, po czym wykładamy je z blaszek do ostudzenia.

View fullsize _JUS1371.jpg
View fullsize _JUS1381.jpg
View fullsize _JUS1382.jpg
View fullsize _JUS1384.jpg
View fullsize _JUS1387.jpg
View fullsize _JUS1391.jpg
View fullsize _JUS1403.jpg
View fullsize _JUS1404.jpg
View fullsize _JUS1406.jpg

Zdobienie (najzabawniejsza część).

Przygotowaną wcześniej masę z kwiatami lawendy ubijamy mikserem na sztywno z cukrem pudrem.  Dodajemy kolorowe barwniki (i tutaj drobna sugestia: jeżeli chcemy zrobić kilka kolorów, to należy podzielić proporcjonalnie ubitą śmietanę).

View fullsize _JUS1399.jpg
View fullsize _JUS1401.jpg
View fullsize _JUS1408.jpg
View fullsize _JUS1415.jpg
View fullsize _JUS1418.jpg
View fullsize _JUS1421.jpg
View fullsize _JUS1424.jpg
View fullsize _JUS1425.jpg
View fullsize _JUS1432.jpg

Łyżką nakładamy krem do rękawa cukierniczego i wyciskamy piękną spiralkę na wierzch każdej babeczki. Całość posypujemy kwiatami lawendy.

View fullsize _JUS1451.jpg
View fullsize _JUS1453.jpg
View fullsize _JUS1459.jpg
View fullsize _JUS1461.jpg
View fullsize _JUS1463.jpg
View fullsize _JUS1466.jpg
View fullsize _JUS1469.jpg
View fullsize _JUS1470.jpg
View fullsize _JUS1472.jpg
View fullsize _JUS1481.jpg
View fullsize _JUS1482.jpg
View fullsize _JUS1488.jpg
View fullsize _JUS1506.jpg
View fullsize _JUS1510.jpg
View fullsize _JUS1514.jpg
View fullsize _JUS1516.jpg
View fullsize _JUS1522.jpg
View fullsize _JUS1543.jpg

Miskę i mieszadełka miksera możemy wylizać :P

View fullsize _JUS1321.jpg
View fullsize _JUS1536.jpg
View fullsize _JUS1537.jpg

Nie muszę chyba dodawać, że przy wypiekaniu babeczek miałyśmy niezłą frajdę.

View fullsize _JUS1246.jpg
View fullsize _JUS1296.jpg
View fullsize _JUS1367.jpg
View fullsize _JUS1297.jpg
View fullsize _JUS1359.jpg
View fullsize _JUS1393.jpg
View fullsize _JUS1447.jpg

Tak więc zostając w domu z dzieckiem można robić wiele ciekawych rzeczy. Potrzeba do tego tylko chęci i odrobiny zaangażowania. A czas spędzony z dzieckiem na pewno zaprocentuje w przyszłości.

A poniżej efekt końcowy naszej wspólnej pracy, a raczej świetnej zabawy w kuchni.

View fullsize _JUS1549.jpg
View fullsize _JUS1554.jpg
View fullsize _JUS1556.jpg
View fullsize _JUS1555.jpg
View fullsize _JUS1566.jpg
View fullsize _JUS1569.jpg
View fullsize _JUS1573.jpg
View fullsize _JUS1585.jpg
View fullsize _JUS1587.jpg
View fullsize _JUS1591.jpg
View fullsize _JUS1592.jpg
View fullsize _JUS1593.jpg

Fotki jak zawsze niezawodny mój narzeczony Przemek Jimix Maliszewski.

 

 

Tarta grzechu warta.

October 08, 2017

Wiesz jak to jest... Wydaje Ci się, że masz silną wolę, że jak powiesz „nie”, to znaczy nie, jak „stop - jestem na detoxie” - to tkwisz na nim non-stop, choćby nie wiem co... No i teoretycznie właśnie tak to powinno działać, ale w praktyce, jak to w praktyce, teorie nie zawsze się sprawdzają.

Na pewno nie sprawdzają się w moim przypadku. A może i w waszym też? Bo co zrobić jeśli masz wenę na ugotowanie czegoś słodkiego, lub wysoko kalorycznego właśnie wtedy, kiedy jesteś na diecie? Rozwiązanie jest proste: przygotuj coś, co będzie niebiańsko pachnieć i zaproś rodzinę, lub przyjaciół. Bo przecież w gotowaniu nie chodzi tylko o smak ale również o zapach. Nie wiem jak reszta ludzkości ale, ja osobiście zapachem „najadam się” przynajmniej w połowie. A nic tak niebiańsko nie pachnie jak francuski quiche  lub jak kto woli tarta z boczkiem i brokułami.

Do ciasta potrzebujesz: ( na dole tekstu pod gwiazdką * przepis na ciasto)

1 i ½ szklanki mąki pszennej

1 łyżeczka cukru

szczypta soli

85g masła, zimnego, pociętego w kostki

1-2 łyżki zimnej wody

Wersja dla leniuchów (czytaj: ja)

arkusz gotowego ciasta ( kupisz je nawet w pobliskim sklepie )

Na wypełnienie ( farsz ) :

1 świeży brokuł lub jedna paczka mrożonego

1 cebula

1 łyżka masła

20 dag wędzonego boczku

1 łyżka oliwy

4 jajka

2/3 szklanki słodkiej śmietany 18%

2 szklanki sera, startego (cheddar lub mozzarella)

½ sera pleśniowego ( dowolnego, a jeżeli nie przepadacie to dajcie po prostu więcej sera żółtego lub mozzarelli)

mieszanka ziół ( dajcie takie jak lubicie )

sól

pieprz

View fullsize _JUS2255.jpg
View fullsize _JUS2302.jpg
View fullsize _JUS2305.jpg
View fullsize _JUS2279.jpg

I etap:

Rozgrzewam piekarnik do 190 st.C. Formę do tarty wykładam ciastem francuskim, nakłuwam widelcem, a na wierzch ciasta kładę papier do pieczenia i obciążam (możesz do tego użyć ziaren fasoli ale ja z braku fasoli obciążyłam ciasto sztućcami ;) Po co te obciążenie na tarcie? :) A po to, by się nie wybrzuszyła podczas pieczenia. Ciasto zawsze trzeba zapiec przed napełnieniem farszem, dzięki czemu nie nasiąknie i zostanie kruche (!). Tartę podpiekam w piekarniku ok. 10 - 15 minut (ciasto ma być blade).  Wyjmuję z piekarnika, zdejmuję papier z obciążeniem, odstawiam do wystygnięcia i przechodzę do drugiego etapu.

ztućce sprawdzają się lepiej niż fasola czy groch :)

ztućce sprawdzają się lepiej niż fasola czy groch :)

View fullsize _JUS2259.jpg
View fullsize _JUS2314.jpg
View fullsize _JUS2316.jpg

Rozgrzewam oliwę i masło na patelni. Na rozgrzaną patelnię wrzucam pokrojoną w piórka cebulę. Czekam, aż się zeszkli. Układam ją na podpieczonym cieście.

View fullsize _JUS2307.jpg
View fullsize _JUS2312.jpg

Brokuł dzielę na drobne różyczki i sparzam je wodą przez kilka minut, aż zrobią się delikatnie miękkie (nie gotuję). Odcedzam na sitku i wykładam na cieście obok cebuli.

View fullsize _JUS2319.jpg
View fullsize _JUS2325.jpg
View fullsize _JUS2330.jpg
View fullsize _JUS2332.jpg

Boczek kroję w drobne paski i podsmażam na patelni. Następnie ląduje on obok brokułówi cebuli.

View fullsize _JUS2302.jpg
View fullsize _JUS2318.jpg
View fullsize _JUS2323.jpg

Jajka wbijam do miski i mieszam je razem ze słodką śmietaną i ziołami oraz solą i pieprzem.      Z solą należy uważać, bo boczek też jest słony! Całość wylewam na ciasto, tak aby częściowo zakryło farsz.

View fullsize _JUS2283.jpg
View fullsize _JUS2296.jpg
View fullsize _JUS2357.jpg
View fullsize _JUS2355.jpg

Ser tarkuję. Mozzarellę dzielę na cząstki, a ser pleśniowy kroję w paski.

Uwielbiam tę tarkę !

View fullsize _JUS2342.jpg
View fullsize _JUS2345.jpg

Wszystko posypuję potarkowanym serem oraz układam fantazyjnie mozarelle i pleśniowy ser.

III etap.

Tartę z farszem ponownie wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 190 st.C i piekę ok 45 minut, tak aby wierzch się zarumienił, a ser roztopił.

Czyż nie jest piękna !

Tarta “robi się sama” i znika ze stołu równie szybko. Jest pyszna na ciepło jak i na zimno,  na śniadanie, lunch, obiad i wczesną kolację. No i nie powiem - tarta w moim wykonaniu jest grzechu warta, (bo ja pomimo diety skusiłam się na malutkiego kęsa). Tak wiem: jak mogłam?! No ale koniec końców każdy sam odpowiada za swoje grzeszki, prawda ☺ ?

View fullsize _JUS2367.jpg
View fullsize _JUS2375.jpg
Back to Top

email: maliszewskajustyna77@gmail.com
phone: 606 261 599